sobota, 6 grudnia 2014

020: "Two can play this game"

Mijały dni, miesiące. Ja ciągle nie wychodziłam z domu. Nie ruszałam się z miejsca. Setki chusteczek i pudełek po lodach walały się po pokoju. Nie wpuszczałam tu nikogo, miałam wszystko gdzieś. Nie zwracałam uwagi na to, że innych to rani. Mam na telefonie setki nieprzeczytanych wiadomości, oraz tysiące nieodebranych telefonów. Ale nic nie trwa wiecznie. Dzisiaj pierwszy dzień w którym idę do szkoły. Nie chcę wiedzieć co się stanie, mam nadzieję że nie spotkam w niej Dawida. Postanowiłam że coś zmienię. Że nie będę już dla wszystkich dobroduszna. Będę zimną suką, taką, jaką powinnam być zawsze. Może to być trochę niezrozumiałe, jeszcze ja sama tego nie rozumiem, ale tak czasami jest.
Ubrałam na siebie czarną bokserkę, bordową bluzę z kapturem, oraz białe rurki, a do tego wszystkiego czarne vansy. Zabrałam swoją torbę i wyszłam z domu. Do szkoły miałam kawał drogi, więc pobiegłam na autobus. Był on jakieś 100 metrów ode mnie. Gdy już dotarłam akurat zobaczyłam swój autobus. Na przystanku było jeszcze parę osób, a każdy wsiadał do tego samego autobusu, więc jak najszybciej wepchnęłam się do przodu i zajęłam w pojeździe miejsce siedzące - całe szczęście. Uśmiechnęłam się triumfalnie i zaczęłam się bawić swoim telefonem. Weszłam na twittera i szybko napisałam:


Szkoła. Nienawidzę, nienawidzę, nienawidzę. :/ - dontfuckmymind


Jazda bardzo mi się dłużyła i wydawało mi się, że jedziemy wieczność. Na szczęście po jakimś czasie zobaczyłam swój przystanek i gdy tylko autobus się zatrzymał, wysiadłam z niego. Zobaczyłam budynek szkoły i pewnym krokiem ruszyłam ku niemu.
-To będzie ciężki dzień. - Powiedziałam do siebie półszeptem, jednak ku mojemu "szczęściu" ktoś musiał to usłyszeć.
-Musi  być źle.. - Usłyszałam głos, nie znałam go, ale przerwałam.
-Aby mogło być lepiej. - Odpowiedziałam, uśmiechając się delikatnie. Osoba odwzajemniła to i ruszyła w swoim kierunku. Ktokolwiek to był - na pewno czytał mojego twittera, tylko ja używam tych słów, chyba że jednak nie. Whatever. Weszłam do budynku szkoły i stanęłam obok klasy w której miały być lekcje. Oparłam się o kolumnę i bawiłam się palcami. Obdarowałam kilku przechodzących uczniów wrogim spojrzeniem, ponieważ chcieli się do mnie odezwać. Nie wiem z jakiego powodu, ale pieprzyć to. Minęłam się spojrzeniem z Dawidem, ale nie odezwaliśmy się do siebie. To dobrze. Niech tak pozostanie. Nagle ujrzałam sylwetkę mojej koleżanki - Kasi. Gdy tylko mnie zobaczyła szeroko się uśmiechnęła i pobiegła w moją stronę, praktycznie rzucając się na mnie.
-Daria! - Krzyknęła i wtuliła się we mnie mocniej.
-Huh? - Zapytałam i zaśmiałam się.
-Jak dobrze że jesteś.. Ale muszę Cię ostrzec..
-Co?
-Dawid.
-Jezu, nie mów jego imienia, mam nadzieję  że nigdy.. - I w tym momencie mi przerwano.
-On jest z Karoliną.
-CO?! - Krzyknęłam nie dowierzając.
-Spójrz. - Pokazała palcem w kierunku w którym stali i całowali się. Ups, nieczyste zagranie Kwiatkowski, nieczyste. Ale okej, jak chce tak grać, niech tak gra. Ale w tą grę dwóch może grać.


_______________________________________________________________



Ja wiem, że jesteście źli, rozdziału nie było miesiąc. Ale błagam nie zabijcie mnie, kocham