środa, 22 lipca 2015

023 part one "u win, ugh"

Pokonałam drogę do sali od fizyki, po czym przystanęłam wymyślając świetną wymówkę, która usprawiedliwiałaby moją nieobecność przez 10 minut lekcji. Gdy w głowie ułożyłam już plan, otworzyłam powoli drzwi od sali.
-Dzień dobry, przepraszam za... - Nie dokończyłam, ponieważ opadła mi szczęka. To, co zobaczyłam w sali było spełnieniem najgorszych snów.

Kacper siedział za biurkiem nauczyciela.


Zamrugałam kilkakrotnie licząc, że może sobie to tylko wyobraziłam, ale nie. Pech chciał, że Kacper naprawdę tam siedział i patrzył się na mnie tym obrzydliwym wzrokiem. Chwila, to on jest Naszym nauczycielem? Od kiedy, jak, co? Z moich zamyśleń wyrwał mnie jego głos.
-Daria, tak? Dowiem się jaki był powód Twojego spóźnienia? - Zapytał trzymając nos w dzienniku, najprawdopodobniej udając, że sprawdza jak mam na imię. Jakby nie wiedział..  Oblizałam suche wargi i postanowiłam się odezwać.
-Um, ta.. Musiałam skorzystać z toalety i g-gdy już wyszłam dostałam wiadomość od mojej mamy, która poinformowała mnie że babcia jest w szpitalu i że do niej jedzie, więc jak wrócę to nie będzie jej w domu. Było mi strasznie przykro, więc musiałam ochłonąć. - Powiedziałam i spojrzałam w jego stronę. Wyglądał, jakby mi nie wierzył, ale przecież to było świetne kłamstwo, tak?
-Porozmawiamy po lekcji, a teraz siadaj. - Wskazał na wolną ławkę w ostatnim rzędzie i ponownie zatopił nos w dzienniku. Co on w nim właściwie robił to nie wiem. Ale teraz zastanawiałam się, czego on ode mnie chce, że mamy porozmawiać po lekcji? To się robi chore, nie żartuję; Usiadłam na wyznaczonym przez mojego nowego "nauczyciela" miejscu i ukradkiem wyjęłam telefon.

Do:Dawid
Dawid, mamy poważny problem, a raczej ja mam.

Nie wiem co mnie podkusiło, żeby do niego pisać, ale  to on go znał a nie ja, więc może mógłby mi jakoś pomóc, a teraz nie liczy się to że jestem z nim pokłócona i że jestem na niego cholernie zła. Nie. Tu chodzi o moje bezpieczeństwo, a uwierzcie mi, przebywanie w jednym pomieszczeniu z facetem, który ewidentnie coś do mnie ma nie jest komfortową sytuacją. Nagle poczułam wibracje mojego telefonu.

Od:Dawid
Naprawdę musi być poważny skoro do mnie napisałaś,lmao

On nawet w takiej sytuacji nie może zachować się poważnie - dupek.

Do:Dawid
Jesteś takim dupkiem. Uświadamiam Ci tylko że mam nowego nauczyciela od fizyki.

Od:Dawid
I?

On naprawdę jest tępy, albo to ja tak bardzo niezrozumiale piszę. Jedno z dwóch.

Do:Dawid
Tym pieprzonym nauczycielem jest pieprzony Kacper.
W dodatku chce,żebym została po lekcjach.

Od:Dawid
Kurwa, pod żadnym pozorem nie zostawaj. Zanim ktokolwiek wyjdzie wybiegnij z sali i wyjdź za szkołę. Pojedziemy stamtąd do mnie i wszystko Ci opowiem.

Do:Dawid
Skąd pewność, że ja w ogóle chcę gdziekolwiek i kiedykolwiek z Tobą jechać?

Prychnęłam cicho pod nosem. Nie będzie mi stawiał warunków, szczególnie, że Nasze relacje..Dobra, między nami nie ma żadnych relacji, a nawet jeśli jakieś są, to na pewno nie takie, żeby mógł mi rozkazywać.

Od:Dawid
Możesz być również martwa i to przez niego.
Więc?

Chyba przegrałam, nie chcę umierać, nie w tym wieku. Westchnęłam i mu odpisałam.

Do:Dawid
Wygrałeś, ugh.

Nagle usłyszałam dźwięk dzwonka, który oznaczał że jest koniec lekcji. Przełknęłam głośno ślinę, spakowałam się i wybiegłam z sali jako pierwsza, co nie uszło uwadze mojego wspaniałego nauczyciela. Wyczujcie sarkazm. Biegłam tak szybko jak mogłam, taranując niektórych przechodzących uczniów i w zamian dostając od nich parę niemiłych słów albo spojrzenie z dezaprobatą, ale to nie to było teraz ważne. Ważne było to, żeby wymknąć się ze szkoły i nie zostać zauważoną przez nauczycieli i to było teraz moim priorytetem, a nie przepraszanie każdego naokoło za to że ich delikatnie popchnęłam. Korona im z głowy przez to nie spadnie.Cudem udało mi się trafić do tylnego wejścia budynku. Swoją drogą - nigdy tu nie byłam. Podeszłam bliżej  i wtedy dostrzegłam opartego o mur Dawida. Nie zdążył mnie jeszcze zauważyć, więc odchrząknęłam, zwracając tym samym na siebie jego uwagę. Wyprostował się i wskazał na duży motor, który zgaduję że był jego. Chwila, on jeździ na motorze? I że ja mam na niego wsiąść?
-Błagam, powiedz, że ten motor nie jest Twój - odezwałam się i przełknęłam głośno ślinę. Przecież ja z niego spadnę! Przewrócę się na asfalt, a potem potrąci mnie samochód bo mnie nie zauważył dlatego, że byłam w zbyt dużym szoku żeby zejść na bok! Nie, nie mam zamiaru tam wsiadać, nie wsiądę tam do cholery. Dawid uśmiechnął się łobuzersko.
-Jest mój i to nim właśnie jedziemy - powiedział z niesamowitą pewnością siebie. O nie kochany, tak się nie bawimy.
-Nie wsiądę na motor. Nie ma mowy, nie z Tobą - oznajmiłam i skrzyżowałam ręce na piersiach. - Ani z nikim innym, jeżeliby miałbyś jakiekolwiek wątpliwości. - Uśmiechnęłam się, ale to w sumie wyglądało bardziej jak nieudana próba uśmiechnięcia. Cokolwiek. Dawid chwilę się we mnie wpatrywał, najprawdopodobniej zastanawiając się co może mi odpowiedzieć, lub jaki postawić mi warunek. Przez długi czas nie umiał nic wymyślić, bo ciągle się we mnie wpatrywał. Czułam się strasznie onieśmielona jego spojrzeniem, w sumie sama nie wiem dlaczego. Tak jakoś.
-Jeżeli ze mną nie wsiądziesz na motor, to możesz liczyć się z tym że o Kacprze i o otaczającym Cię świecie nie dowiesz się niczego. Nie będę szedł piechotą z buta dwudziestu kilometrów, bo wielkiej księżniczce nie odpowiada trochę adrenaliny  - Po wypowiedzeniu tych sów wciąż się na mnie patrzył, ale już nie przeszywał mnie wzrokiem. - No cóż, nic tu po mnie. Radź sobie sama - Odwrócił się napięcie i już miał wsiadać na motor, gdy położyłam mu rękę na ramieniu.
-Czekaj - Odwrócił się w moją stronę i ponownie na mnie spojrzał, w jego oczach pojawiła się nadzieja. - Jadę z Tobą, muszę wiedzieć na czym stoję.
Gdy usłyszał ode mnie te słowa rozpromienił się momentalnie. Podał mi kask, który pomógł mi założyć i jako pierwszy wsiadł na tą zabójczą maszynę.
-Musisz się mnie chwycić, jeśli nie chcesz zlecieć z motoru - Odezwał się, a ja go posłuchałam. Nie ważne, jakie łączą Nas aktualnie relacje - ja nie chcę umierać, całe życie mam przed sobą. Dopiero co wyleczyłam się z raka i nie mogę teraz się zabić na pojeździe jakim jest motor, mam rację? Gdy Dawid ruszył mimowolnie pisnęłam, licząc że chłopak tego nie usłyszy, jednak gdy usłyszałam chichot z przodu wiedziałam, że jednak się pomyliłam. Szkoda. 

sobota, 18 lipca 2015

022: "Kacper"

Dawid 


Razem z Wrzoskiem nie mogliśmy uwierzyć w to, co widzimy. Co on robił w Naszej szkole? Wróć, co on w ogóle robił w szkole, jakiejkolwiek? Z tego co mi wiadomo, rzucił ją wieki temu. Spojrzałem na jego strój. Biała koszula i krawat, ciemne spodnie, oraz lakierowane buty. Zdziwiłem się, bo on nigdy nie chodził w tego typu ubraniach, nie wiedziałem nawet że on wie co to krawat i jak go założyć. Przeprosiłem na chwilę Sebastiana i pognałem w jego stronę. Złapałem go za łokieć i pociągnąłem za sobą.
-Co Ty tu do cholery robisz? - Syknąłem na tyle cicho, by nikt Nas nie usłyszał, co było trudne, bo przecież wiadome jest, jacy ludzie są wścibscy. Gdy milczał, kontynuowałem. - Gadaj.
Czekałem na jego odpowiedź ciskając mu piorunujące spojrzenia.
-Myślę, że nie powinieneś się do mnie odzywać w taki sposób, szczególnie że nie przypominam sobie żebyśmy przeszli na per Ty, Dawidzie - powiedział aż nadto spokojnym głosem. Uśmiechnął się z wyższością i wyrwał się z mojego uścisku. Poprawił czarny krawat i odszedł, jak gdyby nigdy nic.
Zastanawiałem się o co mogło mu chodzić, przecież to takie niezrozumiałe, że nagle chciał żebym zwracał się do niego per Pan, w końcu różnica między Nami była niewielka bo tylko 5 lat. Dziwne. 
Wróciłem do Wrzoska, a on posłał mi pytające spojrzenie.
-Nie patrz tak na mnie, sam nie wiem co on tutaj robi.
-Ale chyba z Nim rozmawiałeś, tak?
-Tak kurwa, ale nic nie się z naszej rozmowy nie dowiedziałem, więc skończ pytać, bo sam nie wiem! - Niespodziewanie wybuchnąłem, ale sam nie wiedziałem dlaczego.
-Powiesz o tym Darii? - Spytał nagle.
-O tym, że w Naszej szkole jest Kacper? Nie, skąd Ci to przyszło do głowy? - Parsknąłem ironicznie. - Wiadome że jej to powiem,m niech wie na czym stoi, bo jego obecność tutaj na pewno nie jest przypadkowa, szczególnie że nie zdziwił się zbytnio moim widokiem. Ale czego mógłby chcieć ode mnie? - Przerwałem nagle oczekując odpowiedzi, gdy jej nie uzyskałem kontynuowałem. - No właśnie, więc tu może chodzić o Nią, widziałeś ją? - Spytałem.
-Hmm, myślę, że szła pod salę z fizyki, ale głowy urwać nie dam. -Stwierdził. Podziękowałem mu, po czym jak najszybciej udałem się w stronę sali mijając różne osoby. Znane twarze i nieznane, ale wszyscy, no dobra, prawie wszyscy patrzyli na mnie z pewnego rodzaju uwielbieniem.. Strasznie dziwnie się z tym czułem, bo w końcu nie jestem jakąś wspaniałą osobą, a jedyne co robię to po prostu śpiewam. Ale mimo wszystko, lubię być w centrum uwagi, to mi pozwala pokazać się z jak najlepszej strony. Nie ważne. Z zamyśleń wyrwał mnie dzwonek na lekcje, więc przyspieszyłem kroku by jak najszybciej zobaczyć Darię. Ku mojemu szczęściu, rzeczywiście miała teraz fizykę, a nauczycielki jeszcze nie było, więc spokojnie mogłem wziąć ją na bok. Niczego nieświadoma dziewczyna została niemile zaskoczona, gdy pociągnąłem ją za łokieć i poprowadziłem do pustego miejsca, w którym na pewno nikt nie usłyszałby naszej rozmowy, mianowicie - w schowku woźnego. Gdy tylko zobaczyła, że to ja jestem jej porywaczem, mina jej zrzedła i z zaskoczonej została zmieniona na cholernie wkurwioną i zniesmaczoną.
-Czego Ty chcesz? - Powiedziała oschle. - Nie potrafisz zrozumieć, że nie chcę mieć z Tobą nic wspólnego? Ja idę swoimi ścieżkami, Ty idziesz swoimi, więc z łaski swojej...
-Zamknij się na chwilę i mnie kurwa posłuchaj! - Wybuchnąłem, nie wiem który raz dzisiejszego dnia. - Nie obchodzą mnie żadne Twoje kaprysy i rozumiem, że nie chcesz mieć ze mną kontaktu ani na mnie patrzeć bo czujesz obrzydzenie i nie mam Ci za złe, ale do cholery jasnej Kacper jest w naszej szkole i powinnaś to wiedzieć!
Milczała przez chwilę, ale wreszcie postanowiła się odezwać.
-I co w związku z tym? - Spytała najnormalniej w świecie.
-Może na przykład to, że człowiek jak on rzucił szkołę, nie obchodzi go ona, nie przyszedł by do niej bez powodu, szczególnie ubrany jak wielki biznesmen! Nie wiem, co on kombinuje, ale to może być związane z Tobą - Powiedziałem i było to zgodne z prawdą.
-Dlaczego ze mną? Nie mam z tym człowiekiem nic a nic wspólnego, więc..?
-Daria, nie wiesz o mnie wielu rzeczy i sądzę, że nie chcesz wiedzieć, ale uwierz mi na słowo że ten człowiek jest chory i chętny na takie dziewczyny jak Ty. Miałem z nim wieki temu dziwną rozmowę i.. a z resztą nie ważne, ale teraz posłuchaj - Przerwałem na chwilę żeby sprawdzić czy mnie słucha - Postaraj się na niego uważać. Omijaj go, nie odzywaj się do niego, nie patrz się  i udawaj że Cię nie ma. Rób wszystko żeby Cię nie zauważył. Niedługo powinien po prostu opuścić szkołę, ale na razie wciąż tu jest. Wiem że nienawidzisz mnie całym sercem, ale obiecaj mi to, zgoda? - Spojrzałem jej w oczy i wyczekiwałem na odpowiedź. Jedyne co zrobiło to przytaknęła i odeszła, zostawiając mnie w pomieszczeniu pełnym mopów  i różnych środków czystości.

Daria

Siedziałam na ławce przed salą do przedmiotu zwanego fizyką, wpatrując się w punkt daleko, daleko przede mną. Nie było w nim nic interesującego, po prostu się tam patrzyłam. Nagle, zostałam złapana za łokieć i pociągnięta w nieznanym mi kierunku, przez nie wiadomo kogo. Gdy zobaczyłam szufelki, oraz różnego rodzaju środki czystości, na myśl naszło mi jedno. Pomieszczenie woźnego. Patrzyłam chwilę na ścianę, po czym mój wzrok przeszedł na porywacza. Momentalnie mina z zaskoczonej zmieniła się na zniesmaczoną i złą, bo przede mną stał nikt inny jak Dawid - we własnej osobie. Czego on mógł chcieć?
-Czego Ty chcesz? - Odezwałam się niemiłym tonem patrząc na niego. - Nie potrafisz zrozumieć że nie chcę mieć z Tobą nic wspólnego? Ja idę swoimi ścieżkami, Ty idziesz swoimi, więc z łaski swojej.. - I tu moja wypowiedź została przerwana przez czerwonego ze złości brązowookiego.
-Zamknij się na chwilę i mnie kurwa posłuchaj! - Wybuchnął nagle, a ja nie wiedziałam o co mu może chodzić. -Nie obchodzą mnie żadne Twoje kaprysy i rozumiem, że nie chcesz mieć ze mną kontaktu ani na mnie patrzeć bo czujesz obrzydzenie i nie mam Ci za złe, ale do cholery jasnej Kacper jest w naszej szkole i powinnaś to wiedzieć! - Wykrzyczał, a ja wciąż nie rozumiałam. Jaki Kacper? Patrząc na Niego zastanawiałam się kim jest osoba o której on mówi, ale gdy przypomniałam sobie o kim mówi, mina mi zrzedła.

-O, Dawid. Cóż za miłe spotkanie. - Odezwał się obrzydliwie wyglądający chłopak, lub mężczyzna,  bo właściwie wydawał się starszy od Nas, a jego głos był dużo cięższy niż Dawida i przyprawiał mnie o dreszcze, ale niestety nie w pozytywnym sensie - Co tam, laleczko? - Zwrócił się do mnie używając określenia, którego naprawdę nie lubię, w dodatku ze wzrokiem utkwionym na moim dekolcie. Bałam się go, nawet nie wiem z jakiego powodu, więc mocno trzymałam rękę Dawida
-Nie nazywaj mnie tak. - Wydusiłam, odzyskując pewność siebie. Puściłam rękę Dawida i wyprostowałam się. - Laleczko? Myślę że stać Cię na coś bardziej oryginalniejszego. A nawiasem mówiąc, z kim mam przyjemność? - Powiedziałam z wyczuwalną w głowie ironią.
-Jestem Kacper. - Wyciągnął w moją stronę rękę, na co wywróciłam oczami i odsunęłam się od niego. - Nie wywracaj na mnie oczami, szmato. - Powiedział z okropnym uśmiechem.

-I co w związku z tym? - Spytałam spokojnym tonem, mimo że w środku się bałam.
-Może na przykład to, że człowiek jak on rzucił szkołę, nie obchodzi go ona, nie przyszedł by do niej bez powodu, szczególnie ubrany jak wielki biznesmen! Nie wiem, co on kombinuje, ale to może być związane z Tobą.
Rozmyślałam chwilę nad jego słowami i uznałam, że on rzeczywiście może mieć rację, ale jednego nie rozumiałam.
-Dlaczego ze mną? Nie mam z tym człowiekiem nic a nic wspólnego, więc..? - Spytałam.
--Daria, nie wiesz o mnie wielu rzeczy i sądzę, że nie chcesz wiedzieć, ale uwierz mi na słowo że ten człowiek jest chory i chętny na takie dziewczyny jak Ty. Miałem z nim wieki temu dziwną rozmowę i.. a z resztą nie ważne, ale teraz posłuchaj.. - przerwał i spojrzał na mnie, po czym kontynuował. -  Postaraj się na niego uważać. Omijaj go, nie odzywaj się do niego, nie patrz się  i udawaj że Cię nie ma. Rób wszystko żeby Cię nie zauważył. Niedługo powinien po prostu opuścić szkołę, ale na razie wciąż tu jest. Wiem że nienawidzisz mnie całym sercem, ale obiecaj mi to, zgoda? - Ponownie na mnie spojrzał, a ja onieśmielona jego spojrzeniem po prostu przytaknęłam i odeszłam, zostawiając go samego ze swoimi myślami.
Pokonałam drogę do sali od fizyki, po czym przystanęłam wymyślając świetną wymówkę, która usprawiedliwiałaby moją nieobecność przez 10 minut lekcji. Gdy w głowie ułożyłam już plan, otworzyłam powoli drzwi od sali.
-Dzień dobry, przepraszam za... - Nie dokończyłam, ponieważ opadła mi szczęka. To, co zobaczyłam w sali było spełnieniem najgorszych snów.

Kacper siedział za biurkiem nauczyciela.


czwartek, 1 stycznia 2015

021:"Falsity"

-Daria. - Powiedziała pani od języka polskiego po długim sprawdzaniu dziennika, w poszukiwaniu ochotników, do.. w sumie sama nie wiem do czego, wiem że mnie wyczytała.
-Słucham? - Odpowiedziałam aby dowiedzieć się, do jakiego celu dążyła nauczycielka.
-Może powiesz klasie co oznacza fałszywość? - Zapytała miłym tonem głosu, tak jakby myślała, że nie będę chciała, ale tu się myliła.
-Oczywiście! - I tu zrobiłam chwilę przerwy, udając że się zastanawiam. - Mogę wyjść na środek? - Zapytałam, już wiedząc, że dopnę swego.
-Tak, proszę bardzo.
Rozglądnęłam się po klasie, wzrok każdego spoczywał na mnie. Mój natomiast - tylko na jednej osobie. Dawid siedział ze skrzyżowanymi rękami i wpatrywał się we mnie. Miał włosy postawione do góry, chyba pierwszy raz w życiu. Ubrany był w czarny tank-top i tego samego koloru bluzę. Na nogach supry i szary dres. Nawet jeśli go nienawidziłam, wyglądał nieźle. Chwilę na niego patrzyłam, po czym zaczęłam swoją "przemowę"
-Każdy z nas zna osobę, którą uważa za fałszywą. - Spojrzałam na Dawida, aby wiedział że mówię o nim. - Mówią jedno, myślą drugie, robią trzecie. - Po każdej z czynności robiłam chwilę odstępu, aby wszyscy zrozumieli co miałam na myśli. - Są naszymi przyjaciółmi, ale po dłuższym czasie, pokazują prawdziwych siebie. Tych nieszczerych, oszukańczych, zdradzieckich. Obgadują za plecami i sami nie wiedzą tak naprawdę co robią. Potem się okazuje że zawarli jakiś dupny pakt z Twoim wrogiem i zostawiają Cię na lodzie wcześniej robiąc coś niewyobrażalnego. Fałszywość polega na byciu nie prawdziwym w stosunku do drugiej osoby, jednakże nie zawsze dowiadujemy się o danej osobie w czas, tylko dopiero wtedy gdy staje się tak cholernie ważna że nie wiesz co masz robić. Skończyłam. - Popatrzyłam się na każdego z klasy, każdy patrzył na mnie z uznaniem, oprócz Dawida. On patrzył ze smutkiem. Usiadłam na swoje miejsce, a pani w końcu postanowiła się odezwać.
-Dobrze, dziękuję. - Odkaszlnęła i zaczęła wpatrywać się w dziennik. Zadała nam ćwiczenia, a potem zadzwonił dzwonek. Spakowałam się i wyszłam aby iść pod klasę od angielskiego. Przede mną szedł Dawid z Wrzoskiem, zawzięcie o czymś rozmawiając.


Dawid's POV


-Stary, czaisz że ona mówiła na lekcji o mnie? No do cholery co ja mam zrobić żeby mi wybaczyła? - Krzyczałem szepcząc. Dziwny sposób, ale czułem że ona jest gdzieś niedaleko i może mnie usłyszeć.
-Nie widzę abyś walczył o jej względy.. Na pewno nie przez spotykanie się Karoliną. - Powiedział jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie, kiedy ja myślałem że wyrwę sobie wszystkie włosy z głowy. - A co do Twojej nowej dziewczyny, to właśnie idzie w naszą stronę. - Dodał i wskazał palcem w kierunku idącej dziewczyny. Ta to ma wyczucie.
-Hej, co tam - Po każdym z jej słów rozdziawiała usta w których widać było gumę do żucia. Okropnie to wyglądało, ale gdyby on wiedział czemu jestem z Karoliną..
-Nie mam humoru na rozmowę z Tobą - Powiedziałem otwarcie żeby sobie poszła, niby to moja dziewczyna,ale wszyscy wiemy dlaczego z nią jestem. Szedłem sobie, ale moją uwagę coś przykuło, a raczej ktoś. Kacper.


sobota, 6 grudnia 2014

020: "Two can play this game"

Mijały dni, miesiące. Ja ciągle nie wychodziłam z domu. Nie ruszałam się z miejsca. Setki chusteczek i pudełek po lodach walały się po pokoju. Nie wpuszczałam tu nikogo, miałam wszystko gdzieś. Nie zwracałam uwagi na to, że innych to rani. Mam na telefonie setki nieprzeczytanych wiadomości, oraz tysiące nieodebranych telefonów. Ale nic nie trwa wiecznie. Dzisiaj pierwszy dzień w którym idę do szkoły. Nie chcę wiedzieć co się stanie, mam nadzieję że nie spotkam w niej Dawida. Postanowiłam że coś zmienię. Że nie będę już dla wszystkich dobroduszna. Będę zimną suką, taką, jaką powinnam być zawsze. Może to być trochę niezrozumiałe, jeszcze ja sama tego nie rozumiem, ale tak czasami jest.
Ubrałam na siebie czarną bokserkę, bordową bluzę z kapturem, oraz białe rurki, a do tego wszystkiego czarne vansy. Zabrałam swoją torbę i wyszłam z domu. Do szkoły miałam kawał drogi, więc pobiegłam na autobus. Był on jakieś 100 metrów ode mnie. Gdy już dotarłam akurat zobaczyłam swój autobus. Na przystanku było jeszcze parę osób, a każdy wsiadał do tego samego autobusu, więc jak najszybciej wepchnęłam się do przodu i zajęłam w pojeździe miejsce siedzące - całe szczęście. Uśmiechnęłam się triumfalnie i zaczęłam się bawić swoim telefonem. Weszłam na twittera i szybko napisałam:


Szkoła. Nienawidzę, nienawidzę, nienawidzę. :/ - dontfuckmymind


Jazda bardzo mi się dłużyła i wydawało mi się, że jedziemy wieczność. Na szczęście po jakimś czasie zobaczyłam swój przystanek i gdy tylko autobus się zatrzymał, wysiadłam z niego. Zobaczyłam budynek szkoły i pewnym krokiem ruszyłam ku niemu.
-To będzie ciężki dzień. - Powiedziałam do siebie półszeptem, jednak ku mojemu "szczęściu" ktoś musiał to usłyszeć.
-Musi  być źle.. - Usłyszałam głos, nie znałam go, ale przerwałam.
-Aby mogło być lepiej. - Odpowiedziałam, uśmiechając się delikatnie. Osoba odwzajemniła to i ruszyła w swoim kierunku. Ktokolwiek to był - na pewno czytał mojego twittera, tylko ja używam tych słów, chyba że jednak nie. Whatever. Weszłam do budynku szkoły i stanęłam obok klasy w której miały być lekcje. Oparłam się o kolumnę i bawiłam się palcami. Obdarowałam kilku przechodzących uczniów wrogim spojrzeniem, ponieważ chcieli się do mnie odezwać. Nie wiem z jakiego powodu, ale pieprzyć to. Minęłam się spojrzeniem z Dawidem, ale nie odezwaliśmy się do siebie. To dobrze. Niech tak pozostanie. Nagle ujrzałam sylwetkę mojej koleżanki - Kasi. Gdy tylko mnie zobaczyła szeroko się uśmiechnęła i pobiegła w moją stronę, praktycznie rzucając się na mnie.
-Daria! - Krzyknęła i wtuliła się we mnie mocniej.
-Huh? - Zapytałam i zaśmiałam się.
-Jak dobrze że jesteś.. Ale muszę Cię ostrzec..
-Co?
-Dawid.
-Jezu, nie mów jego imienia, mam nadzieję  że nigdy.. - I w tym momencie mi przerwano.
-On jest z Karoliną.
-CO?! - Krzyknęłam nie dowierzając.
-Spójrz. - Pokazała palcem w kierunku w którym stali i całowali się. Ups, nieczyste zagranie Kwiatkowski, nieczyste. Ale okej, jak chce tak grać, niech tak gra. Ale w tą grę dwóch może grać.


_______________________________________________________________



Ja wiem, że jesteście źli, rozdziału nie było miesiąc. Ale błagam nie zabijcie mnie, kocham 

piątek, 7 listopada 2014

019: "Flashbacks"

Życie sprawia nam dużo bólu. Szczególnie wtedy, gdy wszystko zaczyna się układać. 

Minął miesiąc. Okrągłe cztery tygodnie. Ani ja nie odzywałam się do Dawida, ani on do mnie. Tak jakbyśmy się nie znali. Codziennie zerkałam na swojego twittera i opisywałam różne historie, które według mnie były ciekawe. Tak dla jasności - O sobie pisałam jako "Ri" a o Dawidzie "Wi" Tak było najprościej, a znana byłam z tego że nie podawałam swoich danych osobowych, ani nikogo z mojego otoczenia. Postanowiłam że posłucham jakiś piosenek. Włączyłam moją ulubioną playlistę, a pierwszą piosenką było "Morze Łez". Zgadnijcie kogo? Ha! Moje szczęście. Piosenka niczego sobie, tekst bardzo życiowy, więc postanowiłam że opublikuję na twitterze kawałek.

Pokaż jak naprawdę ranić, już nie oszukuj mnie. Ludzie wyczuwają co jest złe. - dontfuckmymind


Po paru sekundach już dużo osób odezwało się do mnie, pod tweetem. Parę oznaczyło Kwiatkowskiego, ale pewnie tego nie zobaczy, kiedyś weszłam na jego tt, tyle spamu. Gdy upłynęło parę minut postanowiłam znów przejrzeć powiadomienia. "@kwiatkowskioff reblogged your post" W sumie to opadła mi szczęka, dlatego że zauważył to, ale nie jestem jego fanką tylko byłą dziewczyną, no halo. Z reguły jestem bardzo wytrzymałą i silną osobą, więc nie przeżywam rozstania z Dawidem, szczególnie że to z jego winy bo wiem, że trzeba iść dalej i nie można się poddawać, nigdy. Usłyszałam dźwięk telefonu. Na wyświetlaczu ukazało się zdjęcie brązowookiego, uśmiechniętego. Nacisnęłam zieloną słuchawkę. Kurwa.
-Czego?
-Daria, proszę. Daj mi wyjaśnić. - Pewnie powiedział.
-My chyba nie mamy sobie nic do wyjaśnienia. - Miałam ochotę parsknąć śmiechem na dobór naszych słów. Praktycznie to samo powiedzieliśmy do siebie w szkole, gdy chciał wyjaśnić zaistniałą sytuację z Karoliną, czy jak jej tam było..

*flashback*
Zadzwonił dzwonek. Wszyscy rozeszli się pod swoje sale, tylko ja stałam jak słup. Stanął przede mną. Nie Bartek, nie żaden nauczyciel. Tylko on. Stanął przede mną Dawid. Z jednej strony miałam ochotę dać mu tak mocno w twarz, a z drugiej przytulić i już nie wypuszczać. Czy ja jestem jakaś nienormalna czy jak?
-Daria...Proszę, posłuchaj mnie. - Głos miał zachrypnięty, brzmiał jakby miał zaraz rozryczeć się jak małe dziecko. To było takie dziwne.
-Nie mam ochoty Cię słuchać, nie mam ochoty nawet na Ciebie patrzeć, nie rozumiesz? Zniszczyłeś mnie psychicznie, nie czujesz przez to się minimalnie winny? Nie czujesz żadnej różnicy w moim zachowaniu, w Naszym zachowaniu? Czy Ty nic do cholery nie widzisz? Okulary Ci kupić, czy jak?!
-Proszę.. Nie odtrącaj mnie, daj mi wyjaśnić.
-My chyba nie mamy sobie nic do wyjaśnienia.

*end of flashback*
-Wiesz co? Nienawidzę tego, że nie dajesz mi dojść do słowa, tak samo jak kurwa nienawidzę mojej osoby. Jesteś niemożliwa, nie każę Ci do cholery do mnie wracać, tylko wysłuchać.
-A wiesz Ty co? To nie ja przelizałam się z obcą dla mnie osobą na imprezie! - Krzyknęłam i rozłączyłam się. Co za idiota. Miałam ochotę się rozpłakać. Ale przez niego nie warto. Westchnęłam i opadłam na podłogę. Wiedziałam, że znowu się rozpłaczę, a tak bardzo tego nie chciałam. Nie lubiłam pokazywać mojej słabości nikomu, rodzicom, Dawidowi. Ale czasem to robiłam. Tak, śmiejcie się, śmiejcie. Ale gdyby Wam ktoś wbił sztylety w serce to tak przyjemnie by nie było, co nie? Postanowiłam się przejść, nie wychodziłam praktycznie z domu, a spacer dobrze mi zrobi. Założyłam czarne trampki za kostkę i zeszłam na dół.
-Gdzie idziesz? - Usłyszałam głos rodzicielki, robiącej coś w kuchni.
-Przed siebie. - I wyszłam. Założę się że nie będzie ze mną dobrze gdy wrócę do domu, ale jestem tak niesamowicie wkurzona, że zaraz sobie coś zrobię. Pamiętam jak miałam 14 lat to gdy moi rodzice mnie denerwowali to chodziłam na treningi boxu, zaprowadził mnie tam mój 18 letni kolega, do dzisiaj to pamiętam.

*flashback*
Ja nie mogę! Jak ona mnie denerwuje! Myśli że będę spełniać wszystkie jej zachcianki! Nie chcę jej tu! Nienawidzę mojej mamy. Nie wierzę, że z Ojcem zrobiła mi takie świństwo! Boże.. Wyszłam z domu i nawet nie pofatygowałam się żeby zamknąć za sobą drzwi, niech sobie sama zamyka, kim ja jestem? Jej służącą? Naburmuszona przechodziłam przez ciemne ulice miasta, gdy nagle na kogoś wpadłam. 
-Dariuna, co tu robisz o tej porze? - Nim spojrzałam w twarz osoby, poznałam jej głos. Artur.
-Jestem taka wkurzona, nawet nie próbuj ze mną zadzierać.. - Chciałam go wyminąć, ale on mnie złapał za nadgarstki. Uwolniłam się i uderzyłam go w ramię, aby stracił orientację, i tak było, więc szybko go wyminęłam. On nagle przybiegł i stanął przede mną
-Idę na trening boxu, chcesz może też się wybrać? - Uśmiechnął się zapraszająco.
-Nie wiem... Hmm... - Udałam że się zastanawiam.
-Oj nie bądź taka no, proszę Cię! - Zrobił minę zbitego psiaka.
-Dobra, dobra! Ale nie patrz na mnie tymi oczami! - Powiedziałam i zaśmiałam się, na co on mi zawtórował. Zaczął powoli iść, a ja za nim. Szliśmy długo, nie wiem w sumie ile, ale czas cholernie mi się dłużył. Wreszcie dotarliśmy pod jakiś budynek, trochę opuszczony - ale co tam. Do odważnych świat należy, nie? Gdy przekroczyłam próg tego czegoś, szczerze nie wiem nawet jak to nazwać do moich nozdrzy doszedł zapach potu i... mięty? Nie ważne. Dostałam parę zalotnych spojrzeń z męskiej strony, bo właściwie tylko taka tu była. Byłam akurat przebrana w dresy, więc nie potrzebowałam niczego do pożyczenia. 
-Ej młoda, chcesz od razu na walkę, czy wolisz się rozgrzać? - Powiedział Artur.
-No wiesz, nie potrzebuję rozgrzewki, dzięki za troskę. - Pokazałam mu język.
-Okej, w takim razie.. Karol! Chodź, zawalczysz z Darią. - Pomachał ręką w naszą stronę do jakiegoś chłopaka. Na oko w jego wieku, może rok młodszy.
-Wporzo. Nowa jest? - Skinął na mnie.
-Tak.
Stanęliśmy na ringu, usłyszeliśmy gwizdek. Zaczęło się.

*end of flashback*


poniedziałek, 27 października 2014

018 : "deja vu"

-O, Dawid. Cóż za miłe spotkanie. - każde jego słowo było przesiąknięte sarkazmem. Abyście zrozumieli sytuację - to Kacper. Ten sam który proponował brudną robotę dla Darii, ten który niszczył mi życie. Tak - to on. - Co tam, laleczko? - Zapytał patrząc się na jej ciało, jeśli wiecie co mam na myśli. Daria spojrzała na niego z obrzydzeniem kurczowo trzymając się mojej ręki.
-Nie nazywaj mnie tak. - Zdołała z siebie wydusić. Kiedy zastała go oszołomionego rozluźniła swój uścisk na mnie i pewniej stanęła. - Laleczko? Myślę że stać Cię na coś bardziej oryginalniejszego. A nawiasem mówiąc, z kim mam przyjemność? - Ironicznie odpowiedziała uśmiechając się z wywyższeniem. Moja dziewczynka.
-Jestem Kacper. - Wyciągnął w jej stronę rękę, na co ona spojrzała z obrzydzeniem, po czym wywróciła oczami i odsunęła się. - Nie wywracaj na mnie oczami, szmato. - Powiedział z uśmiechem.
-Jak mnie nazwałeś? - Powiedziała z podniesioną brwią, zawsze tak robiła gdy była zdenerwowana. Już miałem coś powiedzieć i zbliżałem się w jego stronę, jednak ona mnie przytrzymała i podeszła bliżej tak, że mógł poczuć jej oddech na sobie. - No słucham.
-Nazwałem Cię szmatą. Sama powiedziałaś, że chcesz coś oryginalniejszego. - Zarechotał. Nie wytrzymałem zbliżając się do niego na niebezpieczną odległość patrząc na niego z czystym obrzydzeniem. Jego wzrok tryskał pogardą i triumfem. Niedoczekanie.
-Słuchaj. Odpierdol się od niej, jeśli życie Ci miłe. - powiedziałem ze zdenerwowaniem wyczuwalnym w moim głosie. Byłem tak ostro wkurzony że powstrzymywałem się aby nie zedrzeć uśmiechu z jego twarzy.
-Pamiętasz Nasz układ? No więc właśnie. Wiesz co to znaczy.
-W woli ścisłości.. - Zrobiłem przerwę aby przeskanował moje słowa. - To był Twój układ, nie mój. Nie brałem w nim udziału - Pewnie powiedziałem, Daria cały czas stała i wsłuchiwała się w to co mówimy. Było mi tak jakoś dziwnie.
-Ale pewnie pamiętasz słowo w słowo, o czym była rozmowa. Michalik pewnie nie będzie zado....
-ZAMKNIJ SIĘ! - Krzyknąłem wreszcie. Było we mnie tyle negatywnej energii że po prostu wymierzyłem mu cios prosto w twarz. Zachwiał się, ale nie upadł. Był gotowy mi oddać, ale złość na jego twarzy i najprawdopodobniej grymas zastąpił uśmiech. Wyciągnął swój telefon, chwilę w nim poszperał i wyciągnął go w stronę  dziewczyny.
-Obejrzyj do końca. - Powiedział spokojnie, jak gdyby nic. Sam z ciekawości zerknąłem. Kurwa. To ja na imprezie, z laską od tego Michalika.. Pamiętacie? Karolina dała mi to jako zadanie żeby się ode mnie odpierdoliła. Nie chciałem żeby to oglądała, ale siedziałem cicho. Coś we mnie pękło, coś puściło. Nie wiem, może mi się wydaje. Ona tylko stała i wpatrywała się ślepo w ekran. Jej twarz nie wyrażała niczego. Pustkę. Filmik się skończył, a ona nadal ślepo wpatrywała się w zgaszony już ekran. Chciała się rozpłakać, lecz nie zrobiła tego. Wiedziałem to.
-Wypierdalajcie. - Powiedziała.
-CO? - Powiedzieliśmy oboje w tym samym momencie.
-Powiedziałam, że macie spierdalać, już! - Krzyknęła, a my wyszliśmy.
Bez żadnych wyjaśnień. Tak po prostu ją zostawiłem.

Daria's POV

Po obejrzeniu tego filmiku wszystko straciło sens. Po jego zakończeniu nadal ślepo wpatrywałam się w ciemny wyświetlacz. Miałam ochotę uklęknąć i po prostu rozpłakać się jak mała gówniara, którą z pewnością nie byłam. Poczułam się jak szmata, szczerze mówiąc. Jak nic nie warta rzecz.
-Wypierdalajcie. - Wyrzuciłam to z siebie. Nie chciałam widzieć tego Karola, czy Kacpra czy jak ten idiota się nazywał. A tym bardziej Dawida. ZNOWU TO KURWA ZROBIŁ. Znowu mnie zdradził. Jak on mógł?
-CO? - Powiedzieli obaj niemalże równocześnie.
-Powiedziałam, że macie spierdalać. JUŻ! - Wrzasnęłam a oni jak za zaklęciem, wyszli. Zostawiając mnie. Nagle coś mną poruszyło. Oparłam się o drzwi i zsunęłam się po nich.
-Ja kurwa pierdolę takie życie. To nie dla mnie. Mogłam umrzeć przez tego raka. Pierdolona chemia. Pierdoleni lekarze. Pierdolony Dawid. Pierdoleni wszyscy. - Powiedziałam i rozpłakałam się tak, jakby miało nie być jutra. Jakby życie miało się skończyć, Bo w sumie moje już sensu nie ma. Pamiętam co zawsze mi pomagało. Twitter. Tam ludzie byli dla mnie życzliwi. Nie ujawniałam się kim jestem, a oni wiedzieli wszystko. Postanowiłam że ponownie tam wejdę. Załamana i ze spuszczoną głową weszłam na górę. Zniechęcona do wszystkiego usiadłam do laptopa. Wpisałam w wyszukiwarkę "Twitter" a ikonka ptaka momentalnie się pojawiła. Kiedyś codziennie tam bywałam. Wszystko się zmieniło. No cóż. Zalogowałam się a tam pełno powiadomień. Jak zawsze zresztą. Dużo było wiadomości co się ze mną dzieje, dlaczego tak długo nie byłam aktywna, niektórzy myśleli że umarłam i nawet było parę internetowych zniczy. Cholera, ludzie serio nie mają swojego życia jak tak teraz o tym myślę. Wreszcie postanowiłam coś napisać.

Uhm, hej. Wiecie, czasem dobrze zrobić sobie przerwę. Uświadomić parę spraw. Tak jak zrobiłam to ja. I wiecie co? Można by powiedzieć że tego nie żałuję. Niekoniecznie jest tak jak mówię, no ale.. Możecie zadać mi teraz parę pytań, postaram się odpowiedzieć. Pamiętacie dobrze że sama nigdy nie piszę o tym co się u mnie dzieje, prawda? Ja tylko odpowiadam na Wasze pytania. - dontfuckmymind



piątek, 24 października 2014

017 : "This is he"

CZYTAJCIE NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM

Dawid Pov

Wiem, jaka to ciężka walka, gdy nie wiesz czy dożyjesz następnego dnia. Nie chodzi mu tu o moją sytuację, ale wiem jak czuła się Daria gdy wszystko w jej życiu się zawaliło Całe szczęście że nie była w tym wszystkim sama. Miała mnie, rodziców, poparcie całej szkoły. Od tego czasu nie wchodziłem na komputer. wiem, że pewnie każdy się o mnie martwi, ale ja nie mogłem zostawić własnej dziewczyny dla internetu. Postanowiłem na chwilę wejść aby poinformować co się u mnie dzieje. Gdy tylko wszedłem na facebooka zauważyłem multum wiadomości, powiadomień.. Wszedłem na moją ukochaną grupę "Kwiatonators" i bez chwili namysłu zacząłem pisać.

"Cześć i czołem, kluski z rosołem.
Przepraszam.
Nie odzywałem się, ale nawet nie wiecie jakie to trudne gdy Twoja dziewczyna walczy o życie, a przyjaciele mają problemy. No dobra, nie wysyłam słów na wiatr, bo nie wiem co się u Was w tym momencie dzieje. Obiecuję wszystko nadrobić, przysięgam. Pamiętajcie że już za miesiąc lecimy z trasą. Daria wyzdrowiała, nie zdążyłem przeczytać żadnych wiadomości od was, ale mam nadzieję że nie umarłyście z tęsknoty dziewczyny. Chłopaki, pilnujcie tam moich aniołów - okej? Obiecujecie? Kocham Was, forever Kwiat"


Chwilę jeszcze siedziałem i czytałem, po chwili nacisnąłem "Opublikuj" i zamknąłem laptopa, głęboko oddychając. Nagle usłyszałem dźwięk telefonu, mojego - nawiasem mówiąc. Daria. Szybko odebrałem.
-Tak,kochanie? - Powiedziałem, uśmiechając się.
-Czy Ty jesteś ze mną telepatycznie związany? - Zachichotała cicho.
-Przepraszam? - Kompletnie nie wiedziałem o co chodzi.
-No to słuchaj. I nie przerywaj, tak jak masz to w zwyczaju.
-Okej...
-No jestem teraz w domu i postanowiłam wejść na laptopa. Wchodzę na facebooka a tam "Dawid Kwiatkowski dodał post w grupie Kwiatonators" dosłownie dopiero weszłam, a tam powiadomienie o tym że dodałeś post. Czy Ty mnie śledzisz?! - Zaśmiała się głośno. - Czekam na wyjaśnienia.
-Co? Nie, kicia nie śledzę Cię. Po prostu bez słowa wyjaśnienia tak wszystko zostawiłem, a Ty, rodzina i fani jesteście u mnie na pierwszym miejscu, więc nie mogłem po prostu tak ich... - w tym momencie mi przerwano.
-Boże,idioto ja tylko żartowałam! - Powiedziała na tyle głośno aby mnie przekrzyczeć. - A skoro jesteś w domu to wpadniesz może? Jestem w samym szlafroku, na łóżku, sama.... - Uwodzicielsko powiedziała, chcąc coś jeszcze dodać przerwano jej, tak jak mi wcześniej.
-Zaraz będę.
-Dodajmy do tego moich rodziców, ubrania, i kanapę. - Wybuchnęła śmiechem, a ja strzeliłem sobie mentalnego facepalma. - Ale przyjść możesz.
-O nie, pożałujesz że kiedykolwiek tak sobie zażartowałaś. - Po tych słowach rozłączyłem się i wyszedłem z domu z bananem na twarzy. Droga do domu Darii nie była długa, więc po chwili byłem przed jej drzwiami i dzwoniłem dzwonkiem. Usłyszałem w tle głos mojej dziewczyny, najprawdopodobniej mówiący że pójdzie otworzyć.
-Hej. - Powiedziała i uśmiechnęła się. Jeździłem wzrokiem po tym w co była ubrana. Miała na sobie czarne leginsy, białą koszulkę na ramiączkach, nie wiem jak się na to mówi, jestem tylko chłopakiem.. I kapcie.Musiała zauważyć mój wzrok na jej ciele, bo uśmiechnęła się jeszcze szerzej. Odchrząknąłem.
-Cześć. - Spojrzałem wreszcie w jej oczy i przytuliłem. Odsunęła się w bok, abym mógł wejść do domu. Przywitałem się z jej rodzicami i wszedłem za nią po schodach na górę - do jej pokoju. Wszedłem do niego. Usiadłem na jej łóżku, ona obok mnie. Jej pokój w sumie był mały w porównaniu do mojego, lecz szczerze mówiąc wcale nie był jakiś maluteńki.  Po prostu mój był ogromny. Nie wiem zresztą po co mi aż tak wielki pokój, ale pomińmy ten fakt..
-Ej, Dawid. A co tam u Alohy Team? Dawno o nich nie mówiłeś. - Kurde. Nie liczyłem że o to spyta, nie chciałem jej mówić że Wrzosek leży jeszcze w szpitalu i że Igor jest zadłużony. Kurwa. Nawet tu nie miałem tego mówić. Jezu, jestem okropny. - Żyjesz? - Machnęła mi ręką przed oczami, a ja ocknąłem się z mojego transu.
-Ta, żyję. Szczerze to...-Zrobiłem przerwę, aby coś wymyślić. - Nie miałem z nimi kontaktu. -Odparłem smutno, ale nie z powodu że naprawdę tak było, tylko dlatego że ją okłamałem. Obiecałem że tego nie zrobię, do cholery!
-Ojej, to przykro. Mam nadzieję że odnowicie swoje kontakty.
-Tak, ja też. Dobra, nie smućmy się już. Może po prostu obejrzymy jakiś film? - Zaproponowałem, aby odbiec od tematu.
-Jasne, a jaki byś chciał? - Zapytała wesoło.
-Wiesz, to Twój dom. Co wiąże się z Twoim wyborem. - Powiedziałem niczym filozof, na co zachichotała.
-Tak, ale Ty jesteś gościem, więc Ty wybierasz.
-Okej... Może Obecność? - To pierwszy film który przyszedł mi na myśl.
-Ta. Niech będzie. - Wiem że ona nie lubiła tego typu filmów, ale lubiłem jak znudzona wtulała się w mój tors. Dobra, jestem dziwny. A w sumie to nie, bo w końcu jestem tylko młodym chłopakiem, a Daria to moja dziewczyna. Nic nienaturalnego w tym nie ma. Nagle usłyszeliśmy pukanie do drzwi.
-Spodziewasz się kogoś? - Zapytałem.
-Nie.. - Powiedziała dziwnym tonem.
-Wszystko okej?
-Tak.. Chodźmy lepiej sprawdzić kto to. - Ta, umie tak samo odbiegać od tematu jak ja. Jednak jesteśmy do siebie podobni. Zeszliśmy na dół, a ona nie patrząc na wizjer otworzyła drzwi. Myślałem że moja szczęka uderzyła o podłogę, gdy zobaczyłem kto stoi w drzwiach. To był ON.



***
Przepraszam, przepraszam, przepraszam!
Nie wiem co się ze mną dzieje, rozdział trochę badziewny, ale następny będzie ciekawy. Będę zmieniała
wygląd bloga, dlatego rozdziału szybko jakoś nie będzie, ale mam nadzieję że nie opuścicie mojego bloga, przepraszam za tak długą przerwę, prawie miesięczną (chodzi o rozdział 15 a 16, nie tą czterodniową XD) i mam nadzieję że wybaczyliście. Buziaki!