poniedziałek, 20 października 2014
016: "nothing is impossible"
Muzyka
To wszystko jest już do znudzenia. Dawid się do mnie nie odzywa, a ja ciągle jeżdżę do szpitala na jakieś badania. Chciałabym pozbyć się tej choroby, zacząć żyć tak jak reszta osób z mojego otoczenia, a nie jeździć wiecznie do tego obrzydzającego mnie miejsca. A Ty świecie? Dlaczego mnie tak ukarałeś? Wiem, że dużo razy źle zrobiłam, obwiniaj mnie za to, ale nie moją rodzinę. Co oni zrobią kiedy umrę? Co zrobi Dawid? Wiem że im na mnie zależy. Ja rozumiem, że czasem modliłam się o śmierć, nie radząc sobie i siedząc zamknięta we własnym świecie. Ale ja nie mogę umrzeć. Chciałeś mnie ukarać, ja wiem. Zażartować ze mnie i przyprawić mnie i moją rodzinę o strach. Ale słuchaj. Obiecuję że będę dobra, nie będę nikomu zagradzać drogi, ale ulecz mnie z tego, a przysięgam że będę idealnym przykładem dla wszystkich. Tylko proszę, weź to ode mnie...
Pisząc te słowa na kartce, czując słony smak łez w moich ustach uświadomiłam coś sobie. Wiem że czasem nie doceniałam tego co mam, ale teraz już wiem, że muszę zacząć cieszyć się tym co dostałam od Boga. Leżałam w szpitalnym łóżku, dobrze zresztą mi już znanym i czekałam na przyjście lekarza. Jakieś trzy dni temu odbyła się 3 chemioterapia, która powinna być już ostatnią. Mam na myśli to że wszystko przebiegało tak jak powinno, a zawarte w niej chemikalia "współpracowały" z moim organizmem. Jeśli wyzdrowieję to będzie cudownie, a jeśli nie - to gorzej. Ale trzeba być dobrej myśli. Powoli przysypiałam ze słuchawkami na uszach, ale utrudniło mi to otwarcie drzwi do mojego pokoju. Lekko uchyliłam głowę. W progu stał nikt inny jak Dawid. Uśmiechnął się w ten cudowny sposób i powoli zbliżał się do mojego łóżka.
-Cześć. - Powiedział wciąż uśmiechając się. Ogarnął mnie strach, w żartobliwym tego słowa znaczeniu, oczywiście jeśli takie jest. Chwilę się w niego wpatrywałam, a moje kąciki ust uniosły się ku górze.
-Hej. Co Ty taki zadowolony? - Wychrypiałam, z powodu suchości w mojej gardle. Kwiat musiał to zauważyć, bo momentalnie podał mi szklankę wody. - Dziękuję.
-Mam dla Ciebie wiadomości. Lekarz chciał powiedzieć Ci to osobiście, ale uznałem że jak już tu jestem to Ci przekażę.. - Przerwał swoją przemowę i chwilę się we mnie wpatrywał.
-O co biega? - Zapytałam.
-Już nie będziesz miała chemioterapii.. - W tym momencie przerwałam mu.
-Nie przyjęła się?
-Wręcz przeciwnie. Wyzdrowiałaś. - W tym momencie w mojej głowie zapaliła się lampka. To się dzieje naprawdę? Boże!
-Jezu jak to? Naprawdę? Nie wierzę w to, Boże. Nie będę stosowała już tych okropnych leków, będzie dobrze. Wreszcie sobie wszystko ułożymy! - Wykrzyknęłam i wskoczyłam mu w ramiona. Zarzuciłam mu ręce na szyję i schowałam twarz w jej zagłębieniu. Nie zwracałam uwagi na ból w kościach, z powodu małej ilości wstawania i mniejszej aktywności fizycznej. Teraz liczyło się tylko to że nareszcie wyjdę na prostą.
-Nie mogę uwierzyć w to co się dzieje. Wreszcie będę mógł Cię mieć na co dzień u siebie w ramionach, nie przejmując się tym czy przeżyjesz jutra. To jest takie cudowne. - Uśmiechnął się ukazując przy tym swoje śnieżnobiałe zęby. Umieściłam delikatny pocałunek na jego wargach.
-Kocham Cię.
-Ja Ciebie bardziej. - Postanowił się ze mną droczyć.
-Nie możliwe. - Zaśmiałam się. Pierwszy raz od kiedy jestem w szpitalu, chyba.
-Nothing is impossible. - Puścił mi oczko. W tym momencie wszedł lekarz, uśmiechnięty i najprawdopodobniej szczęśliwy.
-Zawozimy panienkę jeszcze na dodatkowe badania, aby się upewnić że nie ma żadnych powikłań i że wkrótce będzie pani mogła wyjść ze szpitala. jeśli badania wykażą że wszystko jest w idealnym porządku to panią wypuścimy ze szpitala, dobrze? - Uśmiechnął się uspokajająco, zapisując coś w swoim notatniku.
-W porządku. Więc teraz?
-Tak, zaraz przyjdą pielęgniarki i zawieziemy panienkę na kontrolne badania.
_____________________________________
jezu nie wiem juz co robic, wena mnie nie wita;)
buziaki! :*
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Kocham twojego bloga ale wkurza mnie to ze dodajesz notke nieregularnie praktycznie co nie caly miesiac. W ten sposob tracisz czytelnikow
OdpowiedzUsuńRozdział super! Mam nadzieję, że wena wróci, bo naprawdę masz talent i uwielbiam te opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta ;*