środa, 6 sierpnia 2014

006. "Congratulations"

perspektywa Darii

Ciężko były mi wydusić z siebie cokolwiek. Nie wiem, czy owy powód był po prostu taki, że nie wiedziałam co powiedzieć, czy raczej to, że zapach krwi który nie był moim ulubionym wypełnił moje nozdrza. Ciężko było mi złapać normalny oddech.Dawid spoglądał na mnie z zainteresowaniem zaistniałą sytuacją. Musiałam się przyzwyczaić, że na razie tak będzie już zawsze, a ja nic na to nie poradzę. Kolejny powód przez który nienawidzę tej choroby.
-Okej, teraz powiedz mi co Ci się dzieje. - Z moich zamyśleń wyrwał mnie zdezorientowany głos Dawida.
-Ale o co Ci teraz chodzi? To tylko krew z nosa, zdarza się każdemu. -Próbowałam przybrać głos roześmianej dziewczyny, ale w środku wręcz dusiłam się potrzebą momentalnego rozpłakania się. Ale nie przy nim. Musiałam wytrzymać.
-Okej.. Ale wyglądasz blado. Może idź się przespać do domu, czy coś. Odwiozę Cię. -Jego uspokajający ton głosu był trochę dziwny, ale od razu rozluźniłam mięśnie i go posłuchałam. Chciałam mu podziękować i go przeprosić, ale słowami bym tego nie ujęła. Wpiłam swoje wargi w jego uśmiechając się łobuzersko przez pocałunek. Dawid ręce miał na mojej zaokrąglonej talii i mogłam poczuć, jak bardzo mu tego brakowało. Zresztą nie jemu jedynemu. Po paru minutach nasze płuca paliły z braku powietrza, więc oderwaliśmy się od siebie. Bez słowa wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w kierunku mojego domu. Czułam się słaba, więc oparłam się o siedzenie i zamknęłam oczy. Zasnęłam. Wiedziałam o tym, bo obudziłam się w swoim cieplutkim wygodnym łóżku jęcząc z braku bliskości z moim chłopakiem. Bardzo mi jej brakowało. Było już ciemno, a ja usłyszałam burczenie w brzuchu.
-Jasna cholera. -Mruknęłam do siebie. Założyłam wygodne kapcie i zeszłam na dół. Powitałam uśmiechem moich rodziców, co odwzajemnili.
-Cześć kochanie. Jesteś głodna? -Ciepły głos mojej mamy odbił się echem w moich uszach.
-Tak, właśnie przyszłam coś zjeść. -Uśmiechnęłam się ciepło.- Mam sobie zrobić, czy wyręczysz mnie z tego jakże trudnego zadania? - Szyderczo się zaśmiałam i sama się siebie wystraszyłam.
-Zrobię Ci. Czego Księżniczka sobie życzy?
-Hmmmm... Jajecznicę! -Krzyknęłam dziecinnym głosem, chichocząc.
-Okej, okej.
Poszłam po cichu do swojego pokoju wygodnie usadawiając się na fotelu. Wzięłam do ręki telefon i zaczęłam wystukiwać litery w klawiaturze mojego białego iPhone'a.
Do:Misiek

Dotarłam, Królewiczu. Dzięki za przeniesienie. Jestem Twoją małą Królewną już na zawsze. :*

Perspektywa Dawida


Siedząc i oczekując godziny 23 uznałem że sobie pośpiewam. Niestety moje szczęście nie trwało długo i zabrzmiał krótki dzwonek co informowało o nowej wiadomości. Leniwie się przeciągnąłem i ruszyłem po telefon. Czytając wiadomość uśmiechnąłem się sam do siebie.

Do:Moja <3

Zawsze i na zawsze.

Dochodziła godzina 22:50, więc ruszyłem w stronę klubu, nieco przerażony, ale gotowy żeby wypełnić swoje zadanie i raz na zawsze skończyć z tym, co w ogóle nie miało prawa się zacząć. Klub "Meduza" - kto w ogóle wymyślił tą nazwę? Kiedy dotarłem na miejsce zauważyłem garstkę ludzi palących trawkę przed klubem, no i ochroniarza który musiał pilnować aby żaden niespodziewany gość nie dostał się do  klubu. Wyjąłem swoje zaproszenie/bilet, czy Bóg wie co i ruszyłem w kierunku muskularnego,łysego ochroniarza.
-Bilecik wstępu? -Niski głos odbił się echem w moich uszach. Mężczyzna patrzył na mnie z góry, nie ukrywam, wystraszyłem się. Nie wińcie mnie! Miał z dwa metry wzrostu!
-A proszę bardzo. -Podałem mu do ręki papierek i sztucznie się uśmiechnąłem. Dupek. Myślał że nie mam biletu, a tu zaskoczenie. Otworzyły się przede mną ciężkie metalowe drzwi, do moich uszu dotarła głośna muzyka, a moje nozdrza wypełnił zapach alkoholu,marihuany, i pewnie innych narkotyków.  Szczerze? Nie do końca mój klimat, no cóż. Wzrokiem szukałem wysokiej blondynki, która miała tu przyjść ze swoimi koleżankami, czy kim tam. Było dużo dziewczyn pasujących do jej opisu, ale każda z nich była przylepiona do jakiegoś chłopaka, a raczej do jego wypukłości... Nie wyobrażam sobie Darii tańczącej z jakimś facetem którego ledwo zna, a szczególnie z jego kolegą.. Ba! Nawet Nas sobie nie wyobrażam w takiej pozycji. Może i jestem imprezowiczem, ale nie w takim stylu. Potrząsnąłem głową z obrzydzeniem i wróciłem do szukania mojego obiektu. Znalazłem wysoką blondynkę z czerwoną sukienką ładnie opinającą jej zgrabną figurę. Była z paroma dziewczynami, które nie były brzydkie, ale nie wyróżniały się jakoś zbytnio z tłumu. Dziewczyna była pełnoletnia, bo wyjęła portfel, a w nim dowód osobisty. Byłem pewien, że to ona, gdy zobaczyłem zdjęcie jej i chłopaka całujących się. Byli parą - to na pewno. Podszedłem zamówić drinka, i "niechcący" przewróciłem ją, a zielono-żółta substancja wylała się na jej sukienkę. Pisnęła i tak jak się spodziewałem, zaczęła bluźnić.
-Ty debilu! Uważaj jak chodzisz! Zniszczyłeś mi całą sukienkę! Co Ty sobie wyobrażasz, pedale?! -Byłoby okej, gdyby nie określenie "pedał", o nie.
-O przepraszam, nie zauważyłem Cię! Chodź, pomogę Ci ją wyczyścić. - Podałem jej swoją dłoń, w oczekiwaniu na to, że ją weźmie. -Idziesz? - Niechętnie wysunęła dłoń w moim kierunku, i  ruszyła za mną w stronę łazienki. Klub nie był bogato zaopatrzony, skoro damska i męska były ze sobą połączone, chyba że było to zamierzone.. Nie ważne, do jakich celów. Sami sobie dopiszcie, mądrale.
-Przepraszam, że nazwałam Cię pedałem, nie miałam tego na myśli. - Popatrzyła na mnie spod swoich rzęs.
-Nic się nie stało, na Twoim miejscu pewnie zrobiłbym to samo. - Uśmiechnąłem się uspokajająco i pomogłem wyczyścić jej sukienkę, plama co prawda zeszła, ale sukienkę nadal miała mokrą.
-Możemy tu poczekać aż moja sukienka wyschnie? -Nieśmiało zapytała.
-Tak. - Krótko odpowiedziałem. Sporo czasu rozmawialiśmy. Powiedziała mi o swoich zainteresowaniach, gdzie mieszka, jak sobie radzi, itp. Nie wspomniała ani słowem o tym, że ma chłopaka. Czyżbym się jej spodobał?
-Sukienka chyba już wyschła. -Wskazała na miejsce, gdzie wcześniej była mokra plama.
-Tak, też tak myślę. -Wzruszyłem ramionami, i kierowałem się w stronę wyjścia, nagle Ola, bo tak miała na imię, złapała mnie za łokieć i przysunęła do siebie. Ona mnie pocałowała. A wiecie co jest najgorsze? Odwzajemniłem pocałunek. Pieprzone hormony. Chwyciła mnie za kark i bawiła się małymi włoskami umieszczonymi na nim. Kurde, podobało mi się to. Chwyciłem ją w talii, ale szybko zorientowałem się w co się pakuję i odepchnąłem się od niej. Uniosła brwi i spojrzała na mnie pytającym wzrokiem.
-My.. Nie możemy, przepraszam. - I odszedłem. Zostawiłem ją tam, bez żadnego wyjaśnienia. Wszystko miałem nagrane na swojej komórce. Wróciłem do domu. Szybko wsiadłem na komputer i wysłałem Karolinie nagranie. Miałem nadzieję że nic z nim nie zrobi.. Dostałem tylko w odpowiedzi od niej:


"Gratuluję, wykonałeś swoje zadanie, już nie musisz nic robić. Dziękuję, a i nic nie powiem Darii, jeżeli o to Ci chodzi, przynajmniej na razie. xoxo"

Przeczytałem to i szybko zamknąłem laptopa. Ułożyłem się wygodnie na łóżku i zasnąłem. Chciałem o tym wszystkim jak najszybciej zapomnieć.

1 komentarz: